Późną nocą bądź jak kto woli, zabójczo wczesnym rankiem 27.10.2012 r. grupa wybrańców z naszego gimnazjum wyruszyła na podbój wspaniałej Pragi. Lekko ospale, ale z chęcią i zapałem przemierzaliśmy drogi naszym automobilem.
Zwiedzanie część z nas rozpoczęła od muzeum Alfonsa, tak Alfonsa, Marii Muchy, co niektórzy od Mc Donalds'a... Nawet w Pradze i nawet o 10 rano. Następnie już całą grupą nawiedziliśmy stare i nowe praskie rynki, stare i nowe praskie miasta, za każdym razem podziwiając piękno Czech. I nie przeszkadzała nam nawet słaba widoczność, którą zawdzięczaliśmy padającemu śniegowi. Zawdzięczaliśmy mu też to, że wszyscy co do jednego byliśmy przemoczeni i to, że już w październiku mogliśmy przeżyć bitwę i to nie oglądając ją na płótnie w kolejnym muzeum lub słuchając opowieści naszego niezmordowanego przewodnika p. Macieja, ale w realu, w bitwie na śnieżki i to(o zgrozo!!) na jednej z ulic Pragi oczywiście w ramach rozgrzewki.
Wreszcie nastał czas wolny, a wraz z nim szaleństwo. Szaleństwo zakupów oczywiście. Kupowaliśmy pamiątki, czekolady a nawet bluzy. Był to także czas, żeby w końcu coś ZJEŚĆ obowiązkowo "smaźeny syr z omaćką lub knedliki". Następnie, przechodząc przez wielki most Karola, zaraz po tym, jak każdy myśląc życzenia przetarł dłonią po płaskorzeźbie psa, który według wierzeń miał je spełnić, dotarliśmy na Hradczany, dawnej siedziby czeskich królów, a dziś prezydenta. To była najzimniejsza część całej wycieczki. Tam podziwialiśmy wartę honorową przy bramie głównej, katedrę świętego Wita, a zaraz po tym upajając się zapachem( tylko zapachem) grzanego wina, który tylko troszkę nas rozgrzewał, musieliśmy opuścić wspaniałą Pragę. Oczywiście przez cały czas towarzyszył nam p. Przewodnik, któremu zawdzięczamy poszerzenie naszej wiedzy, właśnie o tym mieście.
A w drodze powrotnej sen umilały nam dziwne filmy o dzielnym wojaku Szwejku i czeskie bajki.